
cudawianki 2016
Nadszedł ten czas w roku, w którym dzielę się swoimi spostrzeżeniami (najczęściej rekomendacjami) dotyczącymi produktów, z którymi w minionych miesiącach miałem styczność (najczęściej, niestety, poprzez nabycie drogą kupna). Podobnie jak w ubiegłym roku, tak i tym razem są to te przedmioty, które nigdy nie doczekałyby się odrębnych artykułów (choć z jednym prawdopodobnie podjąłem złą decyzję).
Mimo że tegoroczna edycja opisuje tylko osiem produktów (w „cudawianki 2015” było ich trzynaście), to tekstu jest ponad dwukrotnie więcej. Część z Was pewnie będzie ucieszona, inni nazwą to grafomanią (moja Żona na pewno) — próbowałem wyeliminować niektóre fragmenty, ale nic z tego nie wyszło, wybaczcie. Zakładając, że macie ochotę i trochę wolnego czasu, zapraszam do czytania.









Linki
Jak pewnie zauważyliście (a może i nie, co pewnie byłoby nawet lepsze) w powyższym tekście nie było żadnych odnośników do innych stron. Od dawna myślałem o tym, żeby zrobić to w ten sposób, ale gdy czytałem ostatnio jeden z dłuższych artykułów w serwisie MacStories, gdzie niemal co drugie słowo świeciło się na czerwono, podjąłem decyzję, że czas nastał. Dodatkowo, polecono mi przeczytanie tekstu „Spłyceni – O tym jak internet robi kuku naszym mózgom”, co tylko utwierdziło mnie w tej decyzji. Dlatego też od tej pory linki, które uznam, że mogą wydać się ciekawymi uzupełnieniemi tekstów, będą pojawiały się pod nimi.
Kilkukrotnie wspominałem ubiegłoroczne wydanie tekstu „cudawianki”, więc tych, którzy dotychczas go nie czytali, zapraszam.
We fragmencie o słuchawkach wspomniałem o kilku utworach, które siłą rzeczy posłużyły za test. Z tych, które były dostępne w Spotify i Apple Music utworzyłem publiczne playlisty (obie różnią się nieco od siebie – np. album Companion Patricii Barber nie występuje w Spotify). Miłego słuchania!
W tekście pojawiły się także pianki Comply – Variety Pack.
Dla tych, którzy nie znają opisanej canonowskiej 50-tki (są tu tacy?), oto oficjalny link, a tych, którym zabrakło „sampli”, odsyłam do swoich codziennych fotografii oznaczonych tagiem „50L”. PFixer i kontroler do niego dostępne są w sklepie producenta – PusherLabs. Szelki Rebel East mimo swojej ceny – 629 zł – są w sklepie dostępne dość rzadko, więc polecam śledzić producenta w mediach społecznościowych.
Opisane pióro dostępne jest tutaj w cenie 84 zł, a wspomniana wersja Lx – kosztująca 240 zł – tutaj. Hobonichi Techo był dostępny tutaj za 185 zł, a Field Notes Lunacy wciąż jest – za 59 zł. I choć wszystkie cztery linki prowadzą do sklepu Pióromaniak, chciałbym nadmienić, że – poza ogromną sympatią – nic mnie z nim nie łączy. Jest po prostu najlepszym miejscem w Polsce do zakupu rzeczy z tej kategorii. Nic ponadto. Zaufajcie mi. Ach, twitterowiczów zapraszam do śledzenia profilu Pióromaniak również tam, by zawsze być na bieżąco.
Jeśli ktoś byłby zainteresowany zakupem ekspresu Rancilio Silvia i/lub młynka Rocky, z przyjemnością odsyłam do sklepu Coffeedesk. Podobnie jak w przypadku Pióromaniaka, nie mam w tym żadnego interesu – po prostu bardzo ich lubię i bardzo żałuję, że poznałem ten sklep już po swoim zakupie. Mimo to, to właśnie tam zaopatruję się w kawę, gdzie w dziale kaw z segmentu speciality praktycznie nie da się wybrać źle. I domyślam się, że na pierwszy rzut oka ceny mogą wydać się wysokie, ale za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie „co Ty masz za kawę, że ona jest tak dobra?”, a po pokazaniu opakowania dodaje „uu, przecież ona jest dwa razy droższa od tej, którą ja kupuję” – odpowiadam (mam nadzieję, że nie-arogancko): „to pij dobrą kawę dwa razy rzadziej”.
powoli newsletter
Dołącz do newslettera, żeby być na bieżąco z nowymi materiałami.