follow–up
Jak co roku, przejrzałem artykuły z poprzednich lat, żeby sprawdzić na ile aktualne są opisy przedmiotów, które w nich umieszczałem.
Zacznę od rzeczy najstarszych; kupiona jeszcze w 2015 roku klawiatura Logitech Keys–To–Go wciąż spełnia swoje zadanie. I choć przez pewien czas była niemal nieużywana (tj. wyłącznie podczas długich wyjazdów), od miesiąca znowu jest w niemal codziennym użyciu. I owszem, bateria potrafi płatać figle (czasem potrzebuje podłączenia do prądu na dosłownie kilka sekund, żeby „przypomnieć sobie”, że jeszcze ma sporo energii w sobie), jest mocno powycierana i czasem materiał na niej się „łuszczy”, to — biorąc pod uwagę jej wiek — chyba ma prawo. Gdybym dziś potrzebował zewnętrznej klawiatury (nie tylko do iPada Pro), to pewnie kupiłbym tę samą.
Nadal używam też notatników/planerów Hobonichi. Codziennie. (Zresztą, udowodnię to poniżej).
Podobnie jak obu fotograficznych toreb Billinghama, choć kilkadziesiąt akapitów niżej będzie można się przekonać, że już nie tylko.
Zegarek Brauna wciąż jest moim ulubionym, choć już niejedynym i tego drugiego — niestety — noszę jednak częściej (to długa historia).
Nic się nie zmieniło jednak w kwestii Kindle’a Paperwhite — to wciąż jedno z moich ulubionych urządzeń i jeden z najlepszych prezentów dla bliskich.
Co zaś tyczy się bliskich; krzesełko Stokke Tripp Trapp polubiliśmy tak bardzo, że …mamy dwa (ale to dlatego, że dzieci też mamy już dwoje, żeby nie było).
Podobnie rzecz ma się ze słuchawkami; obie pary B&O (H5 i H6) są u mnie w ciągłym użyciu. Te drugie noszę ostatnio między pracownią a domem, więc rozglądam się za drugą, identyczną parą.
Rola HomePoda również nie zmieniła się od ubiegłego roku (choć Patroni mieli okazję przekonać się, że nie wszyscy w moim domu lubią to urządzenie tak samo bardzo jak ja), za to prawie pozbyłem się Nocsów NS2, które od bodajże dwóch lat stacjonują w sypialni. Dlaczego miałbym się pozbyć? Już kilka lat temu napisałem o nich:
W dodatku dość łatwo się kurzą. Wiem, że to dotyczy większości białych przedmiotów, ale w przypadku Nocsów problemem jest lekko „gumowaty” materiał, którym zostały one pokryte. Innymi słowy; ciężko jest się tego kurzu pozbyć.
A potem w jednym z kolejnych cudawianków:
Ciężko byłoby mi zarekomendować także zakup białych głośników Nocs NS2 – bardzo nieładnie żółkną i nie znam sposobu, żeby coś z tym zrobić.
Doszło jednak do tego, że ich widok aż mnie obrzydzał. Serio. Umieszczę tu poniżej zdjęcie, ale ostrzegam już teraz, bo może będziecie chcieli zamknąć oczy na tę część tekstu.
Dlaczego zatem „prawie” się pozbyłem? Otóż gdy już rozważałem zakup nowych (po kilku nieudanych próbach wyczyszczenia NOCSów), do kraju wrócił kolega kolegi — specjalista od oklejania pojazdów z górnej półki. Postanowiłem zapytać czy te głośniki można by jakoś okleić właśnie. Przyjął to jako wyzwanie i nawet zrobił fotorelację z procesu:
Innymi słowy; zostały. A kolegę polecam bardzo.
Z kawowej szafki niczego jednak (jeszcze!) nie wyrzuciłem; Rancilio Silvia, Rancilio Rocky, Chemex, Hario V60, Gabi Master A, Aeropress, waga Hario Drip Scale i młynek Commandante są tu w codziennym użyciu. Z opisanych wcześniej rzeczy tylko czajnik Fellow Stagg „odpadł”, ale poniżej wyjaśni się dlaczego.
Z kubkiem Kinto z kolei, sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Nadal go lubię, nadal się sprawdza, tyle że mój egzemplarz zaczął przeciekać, a przecież to była jedna z jego największych zalet. Niestety, zarówno polski dystrybutor, jak i producent nie odpowiedział na moje pytanie dotyczące tego, czy można kupić tylko nakrętkę, żeby nie musieć kupować nowego kubka.
A być może po prostu Tumbler dowiedział się, że spodobał mi się nowy kubek termiczny Fellow, który w środku jest ceramiczny…?
Plecaka Peak Design Everyday Backpack 20L już nie mam, mimo że …mam. Więcej poniżej.
Z dyskiem WD MyPassport Wireless Pro miałem za to kilka przygód. Z pewnością trafiłem na pechowy egzemplarz lub nawet całą linię. Z czasem przestał bowiem widzieć kartę włożoną do czytnika. Reklamacja została szybko uznana i otrzymałem zupełnie nowy produkt. Tyle że po kilku miesiącach sytuacja się powtórzyła. Obecnie mam więc trzeci egzemplarz, którego nawet jeszcze nie wypakowałem z pudełka. Zastanawiam się, czy w myśl zasady „do trzech razy sztuka” dać mu jeszcze szansę czy spróbować go sprzedać? (Gdyby ktoś z Was był chętny, to zapraszam; zrobię promocyjną cenę — ja to umiem sprzedawać, prawda?).
Nie używam już PFixera — po latach obróbki nim, wróciłem do klawiatury, tj. steruję suwakami w Lightroomie, używając wyłącznie przycisków na klawiaturze. Widziałem jednak nowe rozwiązanie Loupedecka, które wygląda kusząco. A raczej wyglądałoby tak, gdyby nie zaporowa cena.
I przy okazji klawiatur; Magic Keyboard, której używałem kiedyś z iPadem, została zdegradowana do iMaka w sypialni, gdzie leży praktycznie nieużywana, tj. kilka razy w miesiącu naciskam tam klawisze cmd i spację, p, l, e, x, czasem strzałki i Enter. No i może jeszcze raz spację, gdy któreś dziecko się budzi.
No i sam iPad Pro; oczywiście, że tak. Minął kolejny rok, kiedy to właśnie na nim wykonuję większość swojej pracy (i niemal całą, która nie jest obróbką) — w tym kontekście jest on więc moim głównym komputerem. A dzięki dołączanym do niego akcesoriom, używanie go sprawia mi jeszcze więcej radości niż kiedyś.
Skoro o akcesoriach do iPada mowa, to od nich zacznę tegoroczne cudawianki.
powoli newsletter
Dołącz do newslettera, żeby być na bieżąco z nowymi materiałami.